Nikogo nie trzeba przekonywać, że odpowiednia lektura jest niczym lekarstwo dla naszej duszy. Potrafi zdziałać cuda, uleczy zszarpane nerwy, zrelaksuje po ciężkim dniu i rozweseli w pochmurne popołudnie. Lektura jest jedną z najstarszych form rozrywki i jednym z pierwszych środków masowego przekazu. Kiedyś publikacje były jedynym dostępnym „punktem”, wiedzy, dziś niestety straciły na rzecz mało autorytatywnych źródeł takich jak Internet. Choć Gutenberg przewraca się w grobie widząc skok cywilizacyjny jaki dokonał się po jego śmierci, to książka nadal ma swą wartość choć nieco inną niż zakładano na początku jej istnienia.
Niewiele osób zdaje sobie sprawę, że odpowiednia książka jest lepszą inwestycją niż kupno złota. Polowanie na antykwaryczne „zwierzęta” to niezwykle dochodowa dyscyplina sportu pod warunkiem, że znamy się na rzeczy i potrafimy prawidłowo oceniać nasze łupy. Jeśli jednak brakuje nam wiedzy i odwagi może lepiej zdecydować się na złoto inwestycyjne – wszak w tej kategorii przynajmniej mamy wielu doradców, natomiast rynek antykwaryczny rządzi się własnymi prawami,
w który nie ma takowych.
Dla niewtajemniczonych – antykwaryczne „zwierzę” to biały kruk czyli niezwykle rzadki egzemplarz książki często zwany bibliofilskim, nie ze względu na swe wysokie walory estetyczne lecz na wyjątkowo trudną dostępność owej jednostki. W świecie książek to taki biały jeleń, który jest niezwykłym okazem, a ustrzelenie go, to dla myśliwego największą z możliwych nagród. Rynek bibliofilski świetnie się rozwija – sprzedaż ponad 9 tysięcy książek rocznie generuje obroty
w wysokości 10 mln złotych. Można powiedzieć również, że cechuje go większa stabilność niż notowania złota. Ta zawrotna suma pochodząca ze sprzedaży kolekcjonerskich egzemplarzy książek, które po latach często mogą być więcej wartej niż złoto, to potencjał inwestycyjny, którego wiele osób nie dostrzega.
© 2018 – 2019, sygin. Wszelkie prawa zastrzeżone.